Jeszcze w 1958 r. wśród sołtysów było 0,8 proc. kobiet, dziś sprawują władzę już niemal w co drugiej polskiej wsi. Do niedawna to było nie do pomyślenia.
Funkcja zarezerwowana dla mężczyzn
Kobiety II RP uzyskały prawa wyborcze w 1918 r., ale i tak stanowiły znikomy odsetek wśród senatorów i posłów, w samorządach też było ich niewiele, a na wsi jeszcze mniej: w 1938 r. na tysiąc radnych przypadały dwie. Kobiety nawet „nie chodziły na wybór wójta” i wiejskie zebrania, „bo gdyby jedna odważyła się pójść, to by się z niej nasi gospodarze wyśmiali, że baby nam tutaj niepotrzebne” – czytamy w pamiętniku z tamtych lat. Nie zachęcano ich do kandydowania na sołtysa, a gdy zostały wybrane, mogły odmówić przyjęcia urzędu. Wręcz musiały zrezygnować.
Obecnie kobiet sołtysów jest coraz więcej i jak się okazuje pełniąc tę funkcję radzą sobie bardzo dobrze. Co ważne mieszkańcy wsi bardzo chętnie widzą je na swoim czele. Kobiety bardzo chętnie biorą sprawy w swoje ręce. Udało nam się porozmawiać z kilkoma kobietami, który pełnią funkcję sołtysa.
Odkryłam w sobie pierwiastek społecznika
W gminie Sońsk jest ich kilkanaście. Jedną z nich jest Mirosława Kołakowska, która jest sołtysem w Sońsku.
– Do kandydowania w wyborach na sołtysa zostałam namówiona. W pierwszych przegrałam, jednak mój kontrkandydat po pół roku złożył rezygnację. Wybory znów się odbyły i tym razem zostałam wybrana. Bardzo cenię sobie kontakt z ludźmi. Oni przychodzą do mnie z problemami a ja robię wszystko aby im pomóc. Mogę śmiało powiedzieć, że dzięki pełnieniu funkcji sołtysa odkryłam w sobie pierwiastek społecznika. Wbrew pozorom jeśli się lubi co się robi to bycie sołtysem nie jest wcale trudne i mocną obciążające. Ważna jest współpraca z mieszkańcami, a ta jest bardzo dobra. Możemy na siebie liczyć – mówi Mirosława Kołakowska.
Bardzo ciekawe doświadczenie
Również w gminie Opinogóra jest dosyć spore grono Pań, które są sołtysami. Aneta Bartoszuk jest sołtysem w Opinogórze Dolnej. Opowiedziała nam jak spełnia się w tej roli.
– Moja kadencja dobiega już końca. 2 lutego odbędą się wybory. Dziś do sprawowania tej funkcji jest coraz mniej chętnych. Startując w wyborach wygrałam z ówczesnym sołtysem. Do kandydowania namówił mnie radny Pan Grzegorz Pszczółkowski. Choć nie ma żadnych korzyści z bycia sołtysem a jedynie obowiązki, to uważam to za bardzo ciekawe doświadczenie. Choć czasem bywa ciężko. Udało nam się zrobić m.in. plac zabaw we wsi, a w planach jest budowa altany, gdzie społeczność naszej miejscowości mogłaby się spotkać i integrować. Jest to szczególnie ważne przy różnego rodzaju inicjatywach aby działać razem dla wspólnego dobra. To jest moja pierwsza kadencja i musiałam się we wszystko wdrożyć i wielu rzeczy nauczyć. Jeśli mieszkańcom podoba się moja praca na rzecz naszej wsi pewnie zostanę na kolejną kadencję – mówi naszej redakcji Aneta Bartoszuk.
Wspólne działania budują
Kobiety również w większości są sołtysami w gminie Ojrzeń. Grażyna Białorudzka stoi na czele wsi Kicin po raz pierwszy. Pełnienie funkcji dzieli z pracą zawodową.
– Czasem jest trudno spełnić oczekiwania wszystkich mieszkańców, ale bardzo się staram. Zawsze pozytywna ocena mieszkańców napędza do działania. Sołtys musi być osobą z powołaniem i mieć zapał społeczny. Ważna jest współpraca mieszkańców z sołtysem. I w naszej wsi właśnie udało nam się ją wypracować. Przykładem może być chociażby odnowienie figurki przydrożnej. Ta wspólna inicjatywa zaowocowała – mówi naszej redakcji sołtys wsi Kicin Grażyna Białorudzka.
Mil.
więcej w papierowym wydaniu Czasu Ciechanowa