Pociąg pancerny, kursujący na trasie Gąsocin-Ciechanów, w kluczowym punkcie wsparł wojsko polskie podczas najazdu bolszewików w 1920 roku. Bez niego mogłoby zabraknąć Cudu nad Wisłą.
Mało kto wie, jak dużą rolę odegrały pociągi pancerne w międzywojennej Polsce. Poruszającą się na torach, opancerzona broń, miała szerokie zastosowanie zarówno logistyczne, jak i bojowe. Na Mazowszu – “ruchome okopy” zasłużyły się szczególnie podczas walk z bolszewikami w 1920 r.
Pierwszy pociąg pancerny pojawił się na wyposażeniu Wojska Polskiego pod koniec października 1918 r. Rola tego rodzaju wyposażenia była istotna, zarówno logistycznie (łatwy transport na duże odległości), jak i psychologicznie. Obecność pociągu pancernego na froncie niezwykle bowiem podnosiła morale żołnierzy Wojska Polskiego. Pociąg pancerny dawał im duże wsparcie: mocny pancerz, duży zasięg i możliwość ostrzeliwania wroga z wielu pozycji.
Ta ostatnia cecha miała znaczenie podczas agresji bolszewickiej w 1920 roku. 7 sierpnia pod Ciechanowem sowiecka radiostacja polowa została zaatakowana przez polski pociąg pancerny. Kilkudniowa przerwa w łączności doprowadziła do tego, że część sowieckich oddziałów parła do przepraw na Wiśle – w Płocku, Włocławku i Toruniu – zamiast do Warszawy, gdzie trwały już zacięte walki.
Z powodu przerwania komunikacji rozkazy gen. Tuchaczewskiego nie dotarły do 4. armii, powodując chaos w szeregach wroga i ostatecznie – porażkę.
Aby pociąg mógł skutecznie działać bojowo, potrzebował wsparcia w terenie. Niezbędni byli nawigatorzy – często ochotnicy – którzy załodze pociągu szyfrem podawali umiejscowienie Sowietów. Świadectwem takiej postawy jest obelisk w miejscowości Różki, k. Ciechanowa, upamiętniający takich nawigatorów wojny 1920.
Tomasz Ostojski
więcej w papierowym wydaniu CC