Przez lata miejsce to było pielęgnowane i otaczane niezwykłą troską przez mieszkańców Koźniewa Wielkiego. Mowa o mogile znajdującej się obok modrzewiowego dworu w Koźniewie Wielkim.
Z opowieści rdzennych mieszkańców wsi wynikało, że w grobie został pochowany żołnierz z 1920 roku, który poległ w walkach wojny polsko-bolszewickiej. Miejsce to pielęgnowano, a co więcej odbywały się tam również uroczystości patriotyczne.
Według opowieści jednego z mieszkańców Koźniewa był to snajper który siedząc na ogromnej lipie strzelał do bolszewików. Niestety został zestrzelony i pochowany pod tą lipą przez miejscową ludność.
Jak czytamy na stronie internetowej Urzędu Gminy w Sońsku: „Z opisu bitwy w dniu 14 sierpnia 1920 r. między innymi na terenie gminy Sońsk i jego przebiegu pod Sarnową Górą, wynikałoby, jak twierdził Szef Oddziału Operacyjnego 5 Armii S. Rostworowski oraz porucznik B. de Rosset, że być może żołnierz pochowany w okolicy dworku w Koźniewie służył we wspomnianej armii, której to oddziały na rozkaz gen. Józefa Hallera uderzyły na 15 Armię Bolszewicką swoim lewym skrzydłem, gromiąc ją na linii Gąsocin – Stary Gołymin, ale tego faktu możemy się tylko domyślać, chociaż jest to prawdopodobne”
Przez wiele lat pan Wiesław Piotrowicz podejmował liczne interwencje aby to miejsce było należycie upamiętnione. Wcześniej, gdy w dworze funkcjonowała szkoła podstawowa o mogiłę dbali nauczyciele i uczniowie. Później już tylko mieszkańcy Koźniewa Wielkiego.
Podjęto też działania dzięki, którym miejsce to zyskało wymiar historyczny.
– Pamiętam, kiedy jeszcze chodziłem do szkoły ówczesny dyrektor dbał o to aby w okolicach Święta Zmarłych zapalać znicze. I my zawsze zapalaliśmy świeczki na tym grobie. To tak głęboko gdzieś we mnie się zakorzeniło, że przez te lata zawsze pamiętałem o tej jednej mogile – powiedział w jednej z rozmów z naszą reporterką Wiesław Piotrowicz.
Miejsce to dzięki staraniom zyskało wartość historyczną. Została odnowiona mogiła, ustawiono maszt flagowy a teren uporządkowano.
Historycy co do narodowości pochowanego przy dworze żołnierza mieli sprzeczne tezy. Władze gminy postanowiły wyjaśnić tę kwestię i wystąpiły do Instytutu Pamięci Narodowej o przeprowadzenie ekshumacji, a następnie szczątki przenieść na cmentarz parafialny w Sońsku.
Przeprowadzone prace dały jednoznaczny ale bardzo zaskakujący wynik.
Jak informuje Wójt Gminy Sońsk Jarosław Muchowski w tym miejscu nie ma i nigdy nie było żadnych szczątków żołnierza. Co ważne jak wskazują eksperci grunt w tym miejscu nigdy nie był przekopywany. Daje nam to stuprocentową pewność, że nie ma tam żadnych szczątków.
Ekshumację przeprowadziło Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej.
fot. UG Sońsk